- Spóźnia się. - Francesca popatrzyła na swój telefon, przygryzając nerwowo wargę.
Siedząca obok niej Camila prychnęła pogardliwie. Francesca spojrzała na nią z oburzeniem, na co rudowłosa westchnęła i odgarnęła włosy. Musiała wyjaśnić Francesce, że Marco najprawdopodobniej nie ma zamiaru przyjść na umówione spotkanie. Uprzedziła ją jednak Ludmiła, która pojawiła się jakby znikąd.
- Czekacie na jej kochasia? - wskazała na Francescę z sarkastycznym uśmieszkiem. - Nie przyjdzie. Jest w sali tanecznej z Tanją i chyba nigdzie mu się nie spieszy.
Francesca wciągnęła gwałtownie powietrze. Tak coś czuła, że spóźnienie Marco ma jakiś związek z tą głupią Tanją.
- Fran, co cię dziwi? - zapytała Camila, łapiąc ją za rękę i tym samym powstrzymując przed odejściem. - Dopiero co zrobiłaś mu awanturę o nic. Przecież tylko rozmawiał z Tanją, a ty się na niego wydarłaś jakby się z nią obściskiwał czy coś.
Fran wyrwała się z uścisku przyjaciółki i wzięła głęboki oddech, by się nie rozpłakać. Czuła bezradność, bo nie mogła zrobić nic, by Tanja przestała biegać za Marco. A do tego Camila postanowiła zarzucać jej , że nie ma racji, będąc zazdrosną o tą dziewczynę, która dosłownie na krok nie odstępowała jej chłopaka.
- Słuchaj, ona go podrywa. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - I tylko ja to widzę, bo wy wszyscy jesteście ślepi.
Camila już miała coś powiedzieć, gdy pojawiła się Violetta z zaczerwienionymi oczami i śladami łez na policzkach. Zaraz po niej przybiegła Natalia, dysząc ciężko.
- Co się stało? - zapytała Camila, zrywając się z miejsca.
Violetta tylko pokręciła głową, ocierając łzy. Francesca jeszcze raz zerknęła na telefon, ale niestety nie było żadnych nieodebranych połączeń od Marco.
- Kłopoty w raju? - wypaliła nagle głosem ociekającym sarkazmem.
Nawet nie wiedziała, skąd wzięła się w niej ta dziwna satysfakcja na widok zapłakanej Violetty. Może chodziło o to, że zawsze była trochę o panienkę Castillo zazdrosna, niczym Ludmiła. Nigdy jednak tego nie okazywała. Ale złość na Marco i na praktycznie cały świat spotęgowała wrażenie, że Violetta zawsze dostaje to, czego chce i wreszcie coś jej się nie udało.
- Francesca! - syknęła Naty, przytulając do siebie Violettę.
We Włoszce obudziło się poczucie winy, ale następne słowa Violetty spowodowały nagły przypływ gniewu.
- Nie musisz być dla mnie taka wredna tylko dlatego, że pierwsza lepsza dziewczyna ukradła ci faceta. - głos Violetty drżał, ale i tak słychać w nim było złośliwość.
Francesca już brała oddech, by odpowiedzieć coś równie wrednego, ale Camila zatkała jej usta dłonią i nie pozwoliła na dalszą wymianę zdań.
- Obie jesteście roztrzęsione, lepiej idźcie do domu. - nakazała rudowłosa.
Francesca odtrąciła jej rękę i cofnęła się kilka kroków, jakby miała zamiar odejść. Zaraz jednak zapragnęła powiedzieć jeszcze coś, co zraniłoby Violettę. Zawsze chciała pomagać swojej przyjaciółce, ale po jej słowach dotyczących Marco i Tanji jedynym, czego pragnęła, było sprawienie jej przykrości. Nie mogła pozwolić na to, by ktoś wygadywał takie głupoty, nawet jeśli ten ktoś był Violettą.
- Jestem pewna, że... - zaczęła, ale Natalia szybko jej przerwała.
- Francesca, dość.
Violetta tupnęła nogą niczym mała dziewczynka i strząsnęła rękę Naty ze swojego ramienia.
- Nie rozkazujcie nam. - fuknęła w stronę Natalii i Camili. - Jeśli Francesca chce coś powiedzieć, to niech to powie.
Natalia zrobiła zdziwioną minę. Nigdy nie widziała Violetty zachowującej się w ten sposób. Francesca to niby co innego, bo ona często miała takie wybuchy złości, ale mimo wszystko za każdym razem przepraszała po kilku chwilach. Naty miała wrażenie, że ta kłótnia nie będzie taka, jak inne.
- Próbujemy wam pomóc, Violetta, bo zaraz pokłócicie się tak naprawdę o nic. - wyjaśniła Camila zirytowanym tonem.
Widać było, że ma już dość rozdzielania swoich przyjaciółek i pilnowania, by się nie pokłóciły.
- Nie potrzebuję niczyjej pomocy. - prychnęła zdenerwowana Francesca.
- No i dobrze. - warknęła Camila, po czym przeniosła wzrok na Naty, która zrobiła smutną minę. - A ty, Naty, nie rób takiej cierpiętniczej miny. Maxi i tak nigdy nie wybaczy ci tego, że nie potrafiłaś odsunąć się od Ludmiły.
Natalia wstrzymała oddech ze zdumienia. Camila nigdy nie była dla niej taka wredna i nigdy, przenigdy nie wypomniała jej tego, że zraniła Maxiego swoim bieganiem za Ludmiłą. Torres doskonale wiedziała, jak bardzo Naty jest zakochana w Maxim i zdawała sobie sprawę z tego, że swoimi słowami cholernie ją zrani.
- Udajesz świętą, a ciekawe kto biegał za Sebą, będąc w związku z Broadwayem. - wyrzuciła z siebie Natalia.
Naprawdę trudno jej było to powiedzieć. Widziała, jak przez twarz Camili przemyka jakiś cień. Nie lubiła ranić ludzi. Ale tyle razy wbijano jej nóż w plecy bez żadnego konkretnego powodu, że nagle zapragnęła sprawić Camili przykrość.
- To nie ma sensu, idę. - wymamrotała Violetta, odwracając się na pięcie.
Nie chciała dłużej słuchać gadaniny dziewczyn. Strasznie ją irytowały. Zaraz po niej oddaliła się Francesca, mamrocząc coś pod nosem, później Camila, a na końcu Naty.
Każda z nich już po kilku minutach żałowała każdego niemiłego słowa wypowiedzianego pod adresem przyjaciółki. Następnego dnia wszystkie cztery poczuły, że wcale nie mają dość siebie nawzajem. Ale żadna z nich nie zdobyła się na to, by przeprosić.
,,Si crees que todo esta olvidado..."
I teraz jesteśmy tutaj. Minęło kilka lat i rany zdążyły się zagoić. Każde z nich odeszło w swoją stronę. Skłamaliby, gdyby powiedzieli, że nie zapomnieli. Tyle się zdarzyło w ich życiu od tamtego czasu. Każde z nich wiedziało, że powinno pamiętać, bo to był piękny okres, może i najpiękniejszy. Ale te wszystkie emocje przyćmiło to, co jest tu i teraz, i zapomnieli o przeszłości. Nie zrobili tego umyślnie. Taka jest po prostu kolej rzeczy - coś się kończy, by coś innego mogło się zacząć. Temu nie da się zaprzeczyć. Każdy z nas kiedyś musiał zostawić coś, co kochał, by pozwolić kolejnemu rozdziałowi się rozpocząć.
Przeżywali wtedy moment kulminacyjny. Śpiewali, tańczyli, kochali i cieszyli się muzyką, wszyscy razem. Mieli wrażenie, że pękną od nadmiaru szczęścia. Dopiero wtedy widać było jak na dłoni, jak piękna przyjaźń zrodziła się między nimi wszystkimi. Tyle przeszli, aż wreszcie osiągnęli to szczęście, które pozwalało im dalej brnąć przez muzyczną przygodę. Żadne z nich tak naprawdę nie chciało, by to wszystko się kiedykolwiek skończyło. Ale ostatecznie domek z kart, który budowali tyle czasu, zawalił się. Ogień zgasł. Nie było już nic.
A przynajmniej tak im się wydawało.
Boziu, dotrwaliście do końca?
Gratuluję, naprawdę.
To jest jakaś totalna porażka i dopiero teraz to zauważyłam. Kolejny rozdział jutro.
Mam tylko nadzieję, że was nie wystraszyłam.
Buziaki, M. ;*
Jej *.*
OdpowiedzUsuńPięknie tak tajemniczo, podoba mi się to i podoba mi sie, że są wszyscy, że nie ma wyróżnień :)
I końcówka, która utkwiła mi w głowie "Ogień zgasł. Nie było już nic.
A przynajmniej tak im się wydawało." idealne zakończenie ;d
Teraz tylko czekać na rozwinięcie akcji :)
Maja ;)
Zajmuję miejsce kochana! <3
OdpowiedzUsuńWiesz co, Maddy?
UsuńWciąż siedzi w Tobie ogromny potencjał i widać, że kochasz to, co robisz. Oby tak dalej! <3
Prolog był czymś magicznym.
Tanja nie spodobała mi się od razu, jak Marco może się dawać jej tak wykorzystywać. Nie widzi, że Francesca cierpi?
Każda z dziewczyn wytknęła sobie swoje błędy. Szkoda tylko, że nie zdobyły się na odwagę i nie przeprosiły. Kto wiedział, jak dalej się to wszystko potoczy...
Minęło wiele lat. Rany zostały zagojone, ale gdzieś w głębi duszy na pewno nadal pamiętają o tym, co kiedyś się zdarzyło.
Końcówka była najlepsza, proszę Cię, powiedz, skąd ty wytrzasnęłaś taki talent? No błagam, jak tak czytam Wasze blogi to czuję się jak beztalencie. :(
Powalający prolog, więc podejrzewam, że pozostałe rozdziały będą magiczne!
Pozdrawiam,
Karolina x
Boski prolog !!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!
Jejku, kochana moja, aż wstrzymałam oddech. Strasznie mnie zaciekawiłaś i nie wiem jak wytrzymam do tego jutra.
OdpowiedzUsuńI te ostatnie zdania sprawiły, że w mojej głowie namalowało się od groma myśli.
Po raz kolejny potwierdziłaś, że masz niesamowicie dużo kolorów na duszy, które nadają Ci niesamowitej światłości.
Kłaniam się po pas i jeszcze niżej.
Całuję słodka moja <333
Droga Maddy!
OdpowiedzUsuńKolejny świetny początek czegoś wspaniałego ;) Prolog powinien nas zachęcać do dalszej lektury i jednocześnie kusić naszą ciekawość. Ty wykonałaś to zadanie bezbłędnie!
Francesca, Camilla, Natalia i Violetta. Pojawiła się tam również nasza kochana Lu widoczna z resztą na nagłówku. Wspomniany został również Marco i Tanja, która jest z pewnością postacią nam nieznaną.
Rozpadła się przyjaźń. Do tego właśnie prowadzą kłótnie.
Najbardziej jednak podobało mi się ostatnie kilka zdań.
"Ale ostatecznie domek z kart, który budowali tyle czasu, zawalił się. Ogień zgasł. Nie było już nic.
A przynajmniej tak im się wydawało."
Mistrzostwo ;)
Kocham i z niecierpliwością czekam na rozdział pierwszy :*
<3
Bardzooo mi się podobało. Inaczej niż w tamtym opowiadaniu. Czekam na dalszy rozwój wypadków.
OdpowiedzUsuńT <3
Bardzoo mi sie podobało czekam na następny rozdział w twoim wykonaniu ♥
OdpowiedzUsuńMaddy, ten prolog ma w sobie magię.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak za pomocą kilka zdań, tworzysz coś wspaniałego. Już na samym początku czuć urok tej historii.Jestem zatem pewna, że będzie ona tak samo niesamowita, jak inne twoje dzieła. Masz niebywały talent, uwierz.
Maddy, Maddy, Maddy :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo mnie ciekawi, co Ty wykombinujesz w kolejnych odcinkach, co to dla nas przyszykowałaś :)
Błędy, popełnia każdy z nas, nikt nie jest idealny i nie ma nic złego w tym jeśli powiemy komuś, że źle postępuje. Ale trzeba to umieć powiedzieć w odpowiedni sposób. Dziewczyny nie potrafiły. One po prostu sobie wszystko wygarnęły, zamiast porozmawiać o tym na spokojnie. I co teraz? Nic. Nie zdobyły się też na odwagę, aby powiedzieć, przepraszam, Niestety. Coś się przez to skończyło.
Pytanie, czy jest szansa, aby wszystko zaczęło się od nowa?
Całuję Cię, Ag <3
Według mnie właśnie przy tytule bloga Maddy daje nam do zrozumienia, że to wszystko zacznie się od nowa. ,,Algo se enciende de nuevo" - ,,Coś się znowu rozpala". Ogień zapłonie znowu. Ja tak rozumiem przekaz tego tytułu. Kocham Cię Maddy <3
UsuńTwoja fanka
Jej! Jest Maddy! <3
OdpowiedzUsuńCzytam Cię prawie od początku poprzedniego bloga, a nigdy nie skomentowałam xd Dziwne c'nie? xd No ale już jestem xd
Uwielbiam Twój styl pisania. Masz ciekawe pomysły. Umiesz wszystko świetnie opisać. Mimo iż to dopiero prolog, namiastka tego co będzie, wiem, że będzie to wspaniałe. Jak wszystkie Twoje opowiadania, rozdziały. Ciekawy pomysł, wszystko wspaniale opisane. Czekam na rozdział <3
Kamila Chanel
:)
OdpowiedzUsuńTo? To nie jest ładne!
OdpowiedzUsuńTO JEST PRZEPIĘKNE!
Biedne dziewczyny.
Nie będę pisała długich komów, bo mam trochę rozdziałów do nadrobienia.
Ciao!
Słuchająca MASTERCZUŁKA:
MECHI♥♡♥♡